Recenzja książki Mai Gojtowskiej. Czy to książka także dla sourcera??

Gdybym mogła wybrać ścieżkę dźwiękową dla książki Mai Gojtowskiej, byłby to zapewne "Trójkąt Warszawski" Taco Hemingwaya, chociaż autorka opowiada w swojej książce o zupełnie innej Warszawie. Mnie, która stolicę zna właściwie tylko z przesiadek na przesiąkniętym zapachem kebaba dworcu Zachodnim, wątek rozmów z pracownikami lokalnych miejsc pracy (od start-upów po Maca) wydał się nader fascynujący. Gwoli prawdy, w książce pojawiają się też opisy przypadków z innych części Polski, ale podział na Mordor i Shire wyjątkowo zapadł mi w pamięć. 

"Candidate Experience. Jeszcze kandydat czy już klient?" autorstwa Mai Gojtowskiej to opowieść o wzlotach i upadkach rodzimych HRowców, to także zapis sinusoidy emocji z którą zmierza się przeciętny kandydat. Przeczytacie mrożące krew w żyłach historie o złym doświadczeniu rekrutacyjnym kandydata, możecie się również przerazić jak niewielu pracodawców w Polsce rozumie koncept "candidate experience".  

Autorka przepełniona misją budowania najlepszego możliwego doświadczenia kandydata, przemierza korytarze polskich biur i rozwikłuje zagadki bolesnych błędów rekrutacyjnych.


Gdzie najlepiej czyta mi się książki? W czasie porannego dojazdu do pracy Northern line.

Buduj dobre doświadczenie, głupcze 

Nie byłabym sobą, gdybym nie spojrzała na książkę z perspektywy sourcera. Kiedy pięć lat temu rozpoczęłam pracę w globalnej firmie uznałam, że powinnam skupić się na angażowaniu kandydata i machnąć ręką na ten cały "employer branding". Oh, nie mogłam się bardziej mylić. 

Jako sourcer siedzący na froncie rekrutacyjnego poligonu, nie mogę czuć się bardziej odpowiedzialna za budowę dobrego doświadczenia i sympatii do marki dla której pracuje. Historie o przejażdżce Teslą z szefem działu technologii jako elemencie procesu rekrutacyjnego czy wykorzystaniu humoru w trakcie zmiany negatywnej opinii o pracodawcy niewątpliwie robią wrażenie. Ale co wtedy, kiedy jesteśmy tylko (a może aż?) elementem większej machiny rekrutacyjnej naszego pracodawcy i nie możemy pozwolić sobie na samodzielne spektakularne działania? 

Autorka podaje jak na tacy przepis na dobre doświadczenie kandydata, gdy dyspozycji mamy podstawowe narzędzia. Podam tylko kilka pomysłów, aby nie psuć wam smaku samodzielnego odkrywania książki:

- wejście w buty kandydata (np. samodzielne sprawdzenie czy formularz aplikacyjny jest user friendly)
- zasada odwróconej piramidy w procesie tworzenia spersonalizowanej wiadomości do kandydata (autorka przedstawia kilka szkiców dobrych wiadomości do kandydata)
- budowanie marki osobistej nie tylko sourcera/rekrutera, ale całego zespołu rekrutacyjnego (na przykładzie Bee Talents)

Twoje pięć minut

Jak powiedział Warren Buffet:"It takes 20 years to build a reputation and five minutes to ruin it."

Niestety, te pięć minut często przypada na proces rekrutacyjny. Zgodnie z tym co pisze autorka, jeśli podczas rozmów rekrutacyjnych u kandydatów aktywuje się nadmiar kortyzolu (hormon stresu) i adrenaliny, doświadczenie takie na długo zostanie zapisane w pamięci jako negatywne. Teraz wcale się nie dziwię, kiedy pasywny kandydat po, jak mniemam, traumatycznych przejściach z rekruterami nie podejmuje próby rozmów. Kolejna wiadomość na LinkedIn tonie w odmętach mętnych wód negatywnego doświadczenia kandydata.

Maja Gojtowska wielokrotnie podkreśla jak istotną rolę odgrywa dobrze jakościowo przekazany feedback rekrutacyjny, niezależnie od etapu na jakim znajduje się kandydat. I to właśnie jest to pięć minut które może zbudować nam wieloletnią relację z kandydatem/klientem, lub zaprzepaści współpracę na zawsze. 




W moich paczkach z Polski ostatnio same wyborne książki i słodycze!


Lektura uniwersalna

W książkach branżowych lubię świeże spojrzenie na problem i wartościową treść. Jednak znakomita większość książek biznesowych po prostu mnie nudzi. Tym razem było zupełnie inaczej. Nie dość, że publikacja "Candidate Experience - jeszcze kandydat czy już klient?" dostarczyła dawkę zmuszających do refleksji przypadków, nakręciła moją wyobraźnię (employer branding w rytmie rapu?), i zainspirowała na tyle, że sama zastanawiam się jak jeszcze inaczej mogę podejść do budowania relacji kandydat-firma. 

Lektura uzmysłowiła mi także jak ważne jest, aby sourcer w swojej pracy zawsze wychodził o krok do przodu, i myślał o każdym kandydacie jako kliencie - potencjalnym przyszłym pracowniku.

Jak już zapewne wiecie, nie jestem mistrzem suspensu, dlatego nie będę was dalej trzymać w niepewności - gorąco polecam lekturę "Candidate Experience" Mai Gojtowskiej wszystkim parającym się rekrutacją, od sourcera po hiring managera.



Poniżej linki do innych książkowych recenzji na blogu:



Komentarze